Gdy Tytani Nie Śpią…
Wróciliśmy do wieży jako pierwsi. Wszyscy bawili się jeszcze w Wesołym Miasteczku. Przebrałem się i poszedłem do pokoju Gwiazdki.
-Podobało ci się?-spytałem.
-Bardzo-odpowiedziała z szerokim uśmiechem, jednak zaraz posmutniała.
-Gwiazdko, co się stało?-spytałem zmartwiony.
-Chciałabym, chociaż raz, spojrzeć ci prosto w oczy-poprosiła.
-Nie teraz-powiedziałem tajemniczo.
Spojrzałem w jej zielone oczy.
-Robin…-szepnęła.
-Dick-poprawiłem ją szeptem i zbliżyłem się do niej na odległość kilku centymetrów.
Gwiazdka zbliżyła się jeszcze bardziej. Zatraciłem się w jej oczach tak, że nawet nie zauważyłem, że dystans między nami zmniejszył się o kolejne milimetry. To ten moment. Tym razem nie przerwie nam durny krzyk Bestii. Zbliżaliśmy się do siebie, ale nagle się odsunąłem i odwróciłem do Gwiazdki plecami.
-Dick…-zaczęła.
-Do tego nie powinno w ogóle dojść. Przepraszam-powiedziałem chłodno, ściszając głos.
-Do zobaczenia później-powiedziałem i wyszedłem. Zostawiłem oniemiałą Gwiazdkę samą w pokoju. Poszedłem do kuchni i wziąłem jabłko z lodówki. Wieża nadal była pusta. Sprawdziłem, która godzina. Dochodzi północ. Powinni już dawno wrócić…
Przeszedłem się po całej wieży.
Ani żywego ducha
Sprawdziłem, czy przypadkiem nie zadzwonił alarm.
Nic.
Wzruszyłem ramionami. Sprawdzę, ich lokalizację za pomocą komunikatorów. Podszedłem do komputera i sprawdziłem, gdzie są. Wszyscy są w Wesołym Miasteczku. Batgirl wróciła do domu. Ale gdzie Kira? Jej nadajnika w ogóle nie namierzyłem. Zacząłem się martwić. Przebrałem się w strój Robina i zmierzałem w kierunku schodów z zamiarem przeszukania miasta w celu odnalezienia Kiry, gdy zawył alarm. Szybko pobiegłem do pokoju wspólnego. Co tym razem? Spojrzałem na ekran i zamarłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz