wtorek, 12 czerwca 2012

Teen Titans cz 12

 Wesołe Miasteczko

W
róciłem do wieży. Przebrałem się i spojrzałem na zegarek. Piąta piętnaście. Za dwie godziny przyjdzie Raven, po niej Gwiazdka, Cyborg, a na końcu zaspany Bestia. Poszedłem do pokoju i wziąłem pierwszą lepszą książkę. Wróciłem do swojego pokoju, bo w moim spała Kira, a ja nie chciałem jej budzić o tej porze. Zacząłem czytać.

Na wąskiej, skąpanej w blasku księżyca drodze pojawili się znikąd dwaj mężczyźni.

Co ja właściwie wziąłem? Harry Potter i Insygnia Śmierci. Hmm Lepsze coś niż nic Czytam dalej.

Przez chwilę stali nieruchomo, celując w siebie różdżkami, a potem, kiedy się rozpoznali, pochowali różdżki pod peleryny i żwawym krokiem ruszyli w jednym kierunku.
-Dobre wieści?-zapytał wyższy z nich.
-Trudno o…

-Już nie śpisz?-spytała Raven.
Która godzina? Wpół do szóstej.
-Ty też jesteś wcześniej, niż zwykle-zauważyłem.
-Nie mogłam spać-wytłumaczyła się.-A ty?-spytała wstawiając wodę na swoją zieloną herbatę.
-Przed chwilą wróciłem z-zacząłem.
-Aha-przerwała mi. Zalała herbatę, a po pokoju zaczął rozchodzić się zapach ziółek. Przyłożyła kubek do ust.
-Widziałem Zgniłka-powiedziałem, na co Raven się zakrztusiła.
-Co?! Dlaczego nas nie wezwałeś?!-krzyknęła.
-Bo mnie Takashi zgłosił, żebym się z nim ścigał. Poza tym, nie wziąłem komunikatora-wytłumaczyłem się.
-I ty jesteś liderem?-spytała ironicznie.
-Wy mnie wybraliście-powiedziałem i wyszedłem zabierając książkę. Poszedłem do pokoju, gdzie zobaczyłem Kirę ścielącą łóżko.
-Mogłem to zrobić-powiedziałem i odłożyłem książkę na półkę.
-Gdzie byłeś?-spytała i spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami.
-Przejechałem się-odpowiedziałem.-A ty dlaczego nie leżysz, skoro jesteś chora?-spytałem podchodząc do niej.
-Już dobrze się czuję-odpowiedziała.
-Słyszałaś, jak rozmawialiśmy o Wesołym Miasteczku?-spytałem uśmiechając się.
-Też-odwzajemniła uśmiech.
-Możemy pójść, ale najpierw weźmiesz lekarstwa-powiedziałem.-Zaraz ci przyniosę-powiedziałem i poszedłem do skrzydła szpitalnego, gdzie były wszystkie  lekarstwa i wziąłem Aspirynę i Witaminę C. Poszedłem do kuchni, gdzie byli już wszyscy oprócz Bestii. Nalałem wody do szklanki i zaniosłem Kirze.
-Połknij, to może pójdziemy-powiedziałem podając jej szklankę z wodą i dwie tabletki. Kira wzięła tabletki i popiła wodą.
-A teraz pójdziemy?-spytała oddając szklankę.
-Spytajmy reszty, czy zechcą-powiedziałem.
-To chodź-powiedziała ciągnąc mnie za rękę. Poszedłem za nią do pokoju wspólnego, do którego zdążył już wejść Bestia. Jadł swoje tofu-gofry.
-Dzień Dobry-przywitała się grzecznie Kira.
-Cześć, mała. Lepiej się już czujesz?-spytała Batgirl podchodząc do niej. Kira energicznie pokiwała głową.
-Możemy iść do Wesołego Miasteczka?-spytała.-Proszę-przedłużyła samogłoski.
-Co wy na to?-spytałem.
-Nareszcie!-ucieszył się Bestia.
-Ja chętnie-powiedziała Gwiazdka.
-Ja również-zgodziła się Batgirl.
-Możemy iść-powiedział Cyborg. Raven kiwnęła głową.
-No to, za dziesięć minut spotykamy  się na dole-oznajmiłem, a wszyscy, poza Raven, wybiegli do swoich pokoi się przyszykować. Wziąłem Kirę za rękę i również poszliśmy w stronę mojego pokoju (Kira dalej boi się Sladea). Kira zostawiła swojego króliczka i wyszła. Czekała za drzwiami. Założyłem granatowe jeansy, zieloną bluzkę, brązową kurtkę i oczywiście czarne okulary. Wziąłem portfel i kluczyki i wyszedłem do Kiry.
-Idziemy?-spytałem.
-Tak.-Dziewczynka pokiwała głową.
-Posłuchaj, zrobiłabyś coś dla mnie?-spytałem poważnie.
-Co takiego?-spytała zamiast odpowiedzieć.
-Bo ja obiecałem Gwiazdce, że to z nią spędzę czas w Wesołym Miasteczku i chciałbym cię spytać, czy nie bawiłabyś się tam z Susan-powiedziałem.
-Dobrze-zgodziła się.
-No to chodźmy-powiedziałem. Szliśmy korytarzem w stronę schodów, gdy zobaczyliśmy Susan.
-Susan, czy mogłabyś przypilnować Kiry w Wesołym Miasteczku?-spytałem.
-Jasne-odpowiedziała. Kira złapała ją za rękę i zeszliśmy na dół. Bestia miał na sobie swój normalny kostium, tak jak Raven. Gwiazdka natomiast miała na sobie czarną bluzkę i jeansową spódniczkę do połowy ud. Włosy związała w wysoką kitkę. Gdybym teraz spotkał ją na mieście, nigdy nie pomyślałbym, że jest Tamaranką. Wyglądała jak normalna dziewczyna.
-Robin? Idziemy?-spytał Bestia.
-Co? A tak… Jasne. Pójdę po motor-odpowiedziałem i udałem się w stronę garażu. W połowie drogi dogoniła mnie Gwiazdka.
-Mogę jechać z tobą?-spytała
-Możesz-odpowiedziałem.
Weszliśmy do garażu, razem z Cyborgiem, który poszedł po T-car. Wsiadłem na motor i podałem Gwiazdce kask., po czym założyłem swój. Gwiazdka usiadła za mną, a ja odpaliłem motor. Wyjechałem z garażu i pojechałem w stronę Wesołego Miasteczka. Gwiazdka cały czas mocno się mnie trzymała. Zaparkowałem przy paru innych motorach. Rozpoznałem motor Takashiego i Matta.
-Teraz jestem Dickiem-szepnąłem Gwiazdce na ucho.-To gdzie chciałabyś iść?-spytałem głośniej.
-Może A gdzie będzie najfajniej?-spytała.
-Możemy iść na kolejkę górską- zaproponowałem.
-Chętnie-zgodziła się.
Ruszyliśmy do jednej z tych dłuższych kolejek. Czekaliśmy parę (naście) minut (godzin) [całą wieczność!]. Gdy przyszła nasza kolej, wsiedliśmy w środkowym rzędzie. Kolejka ruszyła. Powoli pięła się w górę.
-Spisałaś testament?-spytałem z uśmiechem.
-Nie-odpowiedziała Gwiazdka z przestraszoną miną. Krzyczała chyba najgłośniej podczas zjeżdżania. Kolejka wjeżdżała w górę i zjeżdżała w dół, skręcała w lewo i w prawo, a Gwiazdka krzyczała z ogromnym uśmiechem. Gdy kolejka się zatrzymała i wysiedliśmy, poszliśmy razem na lody. Gwiazdka wzięła pistacjowe, a ja czekoladowe. Jedząc lody chodziliśmy po Wesołym Miasteczku. Nagle się zatrzymałem. W naszą stronę zmierzał Takashi i jego „orszak”.
-Patrzcie, Grayson i jego nowa lalunia-powiedział, na co wszyscy się zaśmiali.
-O co mu chodzi?-spytała mnie cicho Gwiazdka.
-Uważa cię za moją dziewczynę-odpowiedziałem równie cicho.
-Co jest Grayson? Boisz się odezwać przy dziewczynie-zażartował Takashi. Nagle zobaczyłem za nim Kirę i Susan. Kira wyrwała się i zaczęła biec w moją stronę.
-Dick, Dick, Dick!-zawołała, gdy była już blisko.-A wiesz, że Susan zabrała mnie do domu strachu, gdzie były duchy i wampiry, i wilkołaki, i wiedźmy, i nietoperze, i… i… i…-zachwycała się Kira.
-Było strasznie?-dokończyłem za nią. Pokiwała energicznie głową.
-A gdzie ty byłeś?-spytała z ciekawością.
-Na kolejce górskiej- odpowiedziałem.
-Grayson, już wpadłeś?-spytał z udawanym zdziwieniem Takashi.
-To moja siostra, bałwanie!-odpowiedziałem mu.
-Udowodnij-powiedział.
-Jak, jeśli nasi rodzice nie żyją?-spytałem cicho z ironią.
Kira posmutniała.
-Dobra, pogadamy na torze… Jeśli odważysz się zjawić-zaśmiał się Takashi.
Ledwo powstrzymywałem się przed rzuceniem na niego. Japończyk patrzył na mnie ze strachem, ale zaraz potem przybrał kpiący wyraz. Odszedł razem ze swoją „świtą”. Nie czekając długo zrobiliśmy to samo. Byłem tak wkurzony, że zabiłbym pierwszą osobę, która dałaby mi ku temu powód. Po chwili, gdy doszliśmy do karuzeli, Susan poszła na nią razem z Kirą, a ja i Gwiazdka poszliśmy w stronę mojego motoru.
-Wracamy?-spytałem.
-Tak-odpowiedziała Gwiazdka. Była jakaś przygaszona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz