Wstawiam kolejną część. Dlaczego? Ponieważ może nie być czasu, na wstawienie kolejnej. Dlatego wstawię kilka części (napewno łatwiej czyta się, jeśli dłuuuuuuugi tekst jest w kilku "mniejszych częściach" niż od arzu wstawiać coś, co w MicrosoftWord zjęło 48 i pół strony.
Blog o Chasie... Prowadzę go na spółkę, ale chyba nie można dodawać autorów. Szkoda =(
Ale ważne, że jest. Opowiadać będzie o...
Skoro już wszystko wiesz, Cheysy, to ja wstawię notkę =D
************************************************************************
Po paru minutach skakania po dachach dotarłem do swojego motelu. Wszedłem do pokoju przez okno i przebrałem się w strój codzienny. Nagle zadzwonił telefon.
-Halo?-powiedziałem.
-Cześć-usłyszałem głos Susan.
-Część. Co u ciebie?-spytałem.
-Jak zwykle-odpowiedziała-A u ciebie? Tylko nie kłam, bo słyszałam, że w Jump City była niezła rozróba-wyobraziłem sobie, jak Susan po drugiej stronie grozi palcem
-A tam-machnąłem ręką, czego i tak nie widziała-Przed pizzerią wylądowała kosmitka, inni kosmici nas zaatakowali, mam nowy team...
-Masz team?!-krzyknęła.
Nie no, bardziej zdziwiło ją, że mam nową drużynę niż to, że walczyłem z kosmitami!
-Taa... Odezwę się później. Na razie, chciałbym się przespać-powiedziałem.
-Dobra. Na razie-pożegnała się.
-Na razie-powiedziałem i się rozłączyłem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jestem głodny. poszedłem do najbliższego baru. Spotkałem tam Cyborga i Bestię. Spojrzeli na mnie.
-Wygląda znajomo-powiedział Cyborg.
-A kogo ci przypomina?-spytał zielony.
-Robina...-zastanowił się. Podszedłem do kasy, przy której stali i zastanowiłem się, co zamówić.
-Co dla pana?-spytała kasjerka.
Jak oficjalnie.
-Dwa cheeseburger’y, frytki i kolę. Małą-powiedziałem.
-Na wynos?-spytała.
-Nie, zjem tutaj-odpowiedziałem.
-15,99-powiedziała.
Poczekałem chwilę, aż poda mi zamówienie i zapłaciłem. Wyciągając portfel zauważyłem, że Cyborg na niego zezuje. Chodziło mu o dowód osobisty.
Wziąłem tackę z zamówieniem, usiadłem przy wyższym stoliku, a właściwie ladzie, czy coś takiego. Chłopaki usiedli po obu moich stronach.
-Cześć, Robin-powiedział Cyborg.
-Musieliście mnie z kimś pomylić-powiedziałem-Ja jestem Dick-grałem swoją rolę.
-Masz na to dowód?-spytał Bestia.
-A ty co, gliniarz?-spytałem ironicznie.
-Nie, ale tamten ma wtyki w policji-powiedział Bestia.
-Dobra. A czy wtedy dacie mi w spokoju zjeść?-spytałem znudzonym głosem.
-Zastanowimy się nad tym-powiedział Bestia. Wyjąłem portfel, a z niego dowód osobisty. Pomachałem Bestii przed oczami.
-Szczęśliwy?-spytałem. W tej samej chwili zadzwonił mój telefon. Cyborg na pewno podsłucha rozmowę.
-Halo?-powiedziałem.
-Cześć, to znowu ja.
-Kto by się spodziewał-powiedziałem z ironią.
-Na pewno nie taki idiota, jak ty-powiedziała. Przezywaliśmy się przy każdej dogodnej sytuacji.
-W twoich ustach brzmi to jak komplement-odbiłem piłeczkę.
-Sorry, nie przezwę cię teraz. Alfred i Bruce nadchodzą-powiedziała z wyrzutem.-A! Miałam spytać! Czy mogę wziąć twoje płyty?
-Moje...?!-zacząłem.
-Naprawdę?! Dzięki!-przerwała mi.
-Ale...-chciałem zaprotestować, ale Zołza się rozłączyła. Fuknąłem z niezadowoleniem w zjadłem jedną frytkę.
-Kto to był?-spytał...Kto, no kto ?! ...Bestia, oczywiście.
-Przyrodnia siostra grzebiąca obecnie w moich płytach-odpowiedziałem z niezadowoleniem-A mogłem je zabrać ze sobą, albo chociaż zainwestować w kłódkę z szyfrem-myślałem cicho na głos. Zjadłem to, co kupiłem i wyszedłem z baru. Chłopaki oczywiście poszli za mną. śledzili mnie. Trzeba by ich zgubić. Tylko jak? Dobra tam. Zignoruj ich. Wyjąłem MP4, włożyłem słuchawki do uszu i wszedłem do najbliższego sklepu z damskimi perfumami. Cóż... za twa tygodnie urodziny Susan. Co by jej tu...
-Witam pana. Mogę w czymś pomóc-spytała ekspedientka.
-Dzień dobry i tak. Szukam prezentu-powiedziałem.
-Dla dziewczyny?-spytała.
Nie, dla chłopaka-pomyślem.
Nie, dla chłopaka-pomyślem.
-Przyrodniej siostry-sprecyzowałem-Ale chyba nic odpowiedniego tutaj nie znajdę. Do widzenia-powiedziałem i wyszedłem. Udałem się w stronę sklepu z grami
video. Wszedłem do sklepu i pochodziłem po między półkami. Nagle usłyszałem głos Bestii.
-Patrz! To najnowsza wersja "Guitar Hero"!-krzyknął.
Udałem się w stronę źródła jego głosu. Stali parę alejek dalej. Podszedłem do nich. Wziąłem grę z półki. Przeczytałem opis i z żalem stwierdziłem, że nowsza wersja jest gorsza od poprzedniej. Odłożyłem grę na półkę.
-Znacie może jakieś fajne gry?-spytałem.
-Hmm...-zastanowił się Bestia.
-Jakąkolwiek-powiedziałem-Muszę kupić prezent przyrodniej siostrze-dodałem ciszej.
-Uuu... To chyba pomyliłeś sklepy-zauważył Bestia.
-Chciałbyś. Zabiłaby mnie, gdybym kupił jej biżuterię, albo perfumy-powiedziałem.
-A nowa wersja "Guitar Hero"?-zastanowił się Cyborg.
-Gorsza od poprzedniej wersji-powiedziałem.
-A jaka gra by interesowała?-spytał Bestia.
-Nie do przejścia-powiedziałem, a zaraz potem walnąłeś się otwartą dłonią w czoło-"Need For Speed"-powiedziałem i ruszyłem w kierunku odpowiedniej alejki. Wziąłem grę, zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu. Wróciłem do mieszkania. Chłopaki nie zdążyli zobaczyć, gdzie poszedłem, bo Bestia nie mógł przegapić okazji kupienia nowej wersji "Guitar Hero", a kolejka nie była krótka. Przebrałem się poszedłem spać.
-Jutro czeka nas pracowity dzień-pomyślałem i zasnąłem.
Następnego dnia spakowałem swoje rzeczy. Przebrałem się w strój Robina i wyszedłem przez okno. Przebiegłem przez miasto i znalazłem się na wyspie. Razem z Cyborgiem poszliśmy załatwić to i owo. Gdy wróciliśmy, zauważyłem, że na wysepce są tylko Bestia i Gwiazdka. A co z Raven? Zrezygnowała? Szukaliśmy jej, co nam trochę zajęło. Znalazłem ją, kiedy medytowała.
-Raven, jesteś potrzebna-powiedziałem stojąc nad nią z założonymi rękami. Nic nie zrobiła.
-Idziesz?-spytałem.
-Tak-powiedziała.
Ruszyła za mną, cała grupa już stała i czekała na nas. Zebraliśmy się wokół planów budowy.
-Co to jest?-spytał Bestia.
-Nasza nowa wieża-powiedział Cyborg.
-To mamy starą?-spytał głupio Bestia.
-Nie, przerobimy to coś na wieżę-powiedziałem wskazując na dziwną rakietę.-Więc, Gwiazdka idzie ze mną, a Cyborg i Raven zostają tutaj i zaczną coś z tym robić-powiedziałem i ruszyłem, a Gwiazdka za mną.
-A ja?-usłyszałem głos Bestii.
-Ty nie przeszkadzasz-powiedział Cyborg.
Razem z Gwiazdką poszliśmy po coś do jedzenia.
Gdy wróciliśmy, przyszła wieża przechylała się. Gwiazdka podleciała i ustawiała ją do pionu. Razem z Raven dały radę. Otworzyłem torbę i rzuciłem im pudełka z jedzeniem. Kupiłem je w jakimś chińskim barze.
-Jestem wegetarianinem, a u mnie mięso-skomentował Bestia.
-To masz-powiedziałem i podałem mu swoją porcję. Pewnie pomyliłem pudełka.
Gdy zjedliśmy, zabraliśmy się do pracy. Nie będę tego opisywać, bo to nic ciekawego.
Praca trwała cztery miesiące. Oczywiście nie obyło się bez zniszczenia przez Bestię kilku działających komputerów. Ciągle tłumaczyliśmy Gwiazdce do czego służy: młotek, klucz francuski albo śrubokręt. bestia za każdym razem popisywał się swoim poczuciem humoru. Niektóre żarty może i były zabawne, ale nie w takiej ilości. Pod koniec czwartego miesiąca zostały nam już tylko dekoracje i elektronika. Cyborg zakładał alarmy, ja i Gwiazdka dekorowali pokój główny, a Bestia i Raven dekorowali swoje pokoje.
-Bestia, zawołaj Raven. Może zechce zobaczyć pokój wspólny- zwróciłem się do Bestii.
-Się robi-powiedział i już go nie było.
Wszyscy zachwycali się wystrojem. Poszedłem do motelu gdzie zostawiłem swoje rzeczy. Wymeldowałem się i pojechałem do wieży. Ubranie zmieniłem w garażu. Na szczęście nikt tu nie wszedł. Udałem się do pokoju i umeblowałem go. Pokój był szary. Przy ścianie naprzeciwko łóżka stało biurko. Nie zamierzam zrezygnować ze szkoły. Uczyłem się nadal, mimo że teraz będzie mi trudniej. Myślałem o tum, co się dzisiaj stało. Zasnąłem.
Pierwsza noc w wieży przebiegła spokojnie, dopóki z samego rana nie zawył alarm. Czerwone światło i sygnał miały być na wypadek zaatakowanego miasta, jeżeli to nie są ćwiczenia to miasto ma poważny problem ze spaniem. Wbiegłem do pokoju wspólnego, gdzie zastałem Bestię. Zaraz po mnie wbiegł Cyborg i zaspana Gwiazdka. Po chwili dołączyła Raven.
-Pisało „TYLKO W ZAGROŻENIU”, więc przyciskać tylko w razie zagrożenia!-krzyczałem na niego.
-Sorry, ale ten guzik był taki duży i czerwony, ten napis „Nie wciskać”-wytłumaczył się z miną dziecka, które coś przeskrobało.
-Gotowe. Przewody zmienione-oznajmił dumnie Cyborg.
Dochodziła szósta. I tak już pewnie nie zaśniemy. Gwiazdka zaczęła coś gotować. Z garnka unosił się słodki zapach. Raven zaparzyła herbatę. Zaczęła grać w szachy z Cyborgiem. Pamiętam, jak grałem w tą grę z Bruce’em, Alfredem ewentualnie z Susan. Zobaczyłem, że Gwiazdka wyłączyła palnik. Chcąc jej pomóc, wyjąłem miski. Dla każdego po jednej.
-Szach mat-dobiegł mnie glos Raven. Czyli wygrała. Gwiazdka nalała do misek czegoś budynio-podobnego. Smakował trochę jak jagody. Zjadłem swoją porcję. Posiedziałem ze dwadzieścia minut, po czym postanowiłem zrobić trening. Powiedziałem to zgromadzonym w pokoju i udałem się w stronę pokoju Raven.
-Raven, zapraszam na dół-powiedziałem.
Odłożyła książkę, wyszła za mną na korytarz. Zeszliśmy na dół, na fotelach siedzieli Bestia z Gwiazdką, wstali gdy przyszliśmy.
-Zaczniemy trening. Musimy się dopasować-oznajmiłem.
Wyszliśmy na tyły wieży, na pole treningowe. Stał tam Cyborg przy jakimś kokpicie. Ustawiał coś i zmieniał, zanim do niego nie podeszliśmy.
-To, Bestia pierwszy. Idziesz tam-powiedział Cyborg i wskazał odpowiednie miejsce.
Bestia poszedł we wskazane miejsce, a Cyborg wcisnął jakiś guzik. Z ziemi wyrosły kamienne słupy, a Bestia stał oniemiały i gapił się na to. Zirytowałem się. On naprawdę jest taki tępy, czy tylko udaje?
-Uderz to!-oświeciłem go.
-Aaa...-pokiwał głową
Zmienił się w byka, i zaczął uderzać w te słupy, był szybki w zmianie kształtu. Naglę uderzył w jeden ze słupów który przełamał się i leciał prosto na niego.
-AAAAA!!!
Piszczy jak baba. Raven złapała mocą słup i położyła lekko koło niego.
-Dzięki Raven-podziękował jej.
Rozmawiałem z Cyborgiem o szybkości Bestii i sile jego uderzeń.
-Raven teraz ty-powiedziałem.
-Ja nie trenuję. Wystarczy mi medytacja-powiedziała cicho.
-Co?-spytał głupio Bestia.
-Muszę medytować, bo moja moc połączona jest z emocjami-wyjaśniła.
-Więc musisz się uspokajać-stwierdziłem.
-Można tak powiedzieć-odpowiedziała.
-Fajnie, dlatego latałaś i nie zwracałaś na nas uwagi?-spytał znowu Bestia.
-Lewitowałam, ale tak.-pokiwała głową.
Poszliśmy jeszcze na górę, gdzie Cyborg wskazał nam nowe miejsca w wieży, naciskając na słowa: Nie ruszać czerwonych guzików. To oczywiście było do Bestii i jego rannego wybryku, dzień szybko się skończył. Zdążyłem jeszcze zadzwonić do Susan i z nią pogadać. Zaprosiłem ją do naszej wieży. Przyjęła to z aprobatą. Przebrałem się w piżamę i zasnąłem z maską na oczach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz