wtorek, 5 czerwca 2012

OneShot II Teen Titans cz 3

Następny dzień był z początku spokojny. Razem z Cyborgiem obmyśliliśmy nowy atak, a teraz go ćwiczyliśmy. Weszliśmy spoceni do salonu.
-Bardzo się cieszę, że już skończyliście-przywitała nas gwiazdka.
Podeszła do nas uradowana, zastanawiające było dla mnie czy ona kiedykolwiek była smutna, albo chociaż poważna.
-Ugotowałam pyszny i pożywny posiłek-oznajmiła.
-Umm... Zgłodniałem-ucieszył się Cyborg. Ten, to zje wszystko.
Usiedliśmy obok Raven na rogówce przy stole, a Gwiazdka podała nam jakąś różową papkę w misce. Bestia dźgał to łyżką, a ja przyglądałem się konsystencji tej mazi. Jedynie Cyborg nie zważał co je, opróżnił swoją miskę i poprosił o dokładkę. Skoro jemu nie zaszkodziło, to mi też nie powinno. Spróbowałem swojej porcji.
-Dobre, a co właściwie jemy?-spytałem niepewnie
-Gornadiańskie pająki-powiedziała wesoła.
 Zbledliśmy, a Bestia zzieleniał jeszcze bardziej. Wyplułem wszystko do miski, a Cyborg wybiegł z salonu. Jedynie Raven, która nie próbowała nawet swojej porcji, zachowała się normalnie. Wstała i włożyła pełną miskę do zlewu, nalała sobie jakiejś herbaty. Usiadła na fotelu i przywołała mocą książkę leżącą na stole obok Bestii.
-Raven, nie smakuje ci?-spytała zawiedziona Gwiazdka.
-Nie jem różowej papki, zwłaszcza z jakichś pająków-powiedziała oschle.
Usiedliśmy z Cyborgiem obok Raven i zaczęliśmy grać, a ona siedziałam między nimi. Gwiazdka zmywała naczynia po swoim niezbyt udanym posiłku, Bestia chyba zamknął się w łazience. Graliśmy w jakąś wyścigówkę, rozwalając siebie nawzajem, graliśmy w to już od tygodnia.  Gdy Raven wyszła, Cyborg rozbił mój statek.
-Nowy Rekord. BUJA!-krzyknął mi do ucha.
Graliśmy dalej, gdy nagle włączył się alarm. Przez moment ignorowaliśmy go, aż Bestia wleciał do środka.
-Coś się dzieje?-spytał zdziwiony.
-To nie ty?-spytałem zdziwiony. Byłem pewien, że to on znowu coś zmajstrował.
-Nie-odpowiedział szybko.
-Tytani wio!-krzyknąłem. Na te słowa wszyscy się zerwali.
Podeszliśmy do komputera, na ekranie w miejscu pilnie strzeżonego więzienia świeciła się mała, czerwona kropka. Wybiegliśmy z wieży, Raven i Gwiazdka poleciały górą, Bestia zmienił się w ptaka, a ja i Cyborg musieliśmy biec, praktycznie za nimi. Raven zwolniła i wytworzyła czarną tarczę.
-Wsiadać-rozkazała.
Stanęliśmy na tym bez słowa, a Raven wzleciała ponownie do góry. W ten sposób szybciej znaleźliśmy się w więzieniu. Brama była wyważona więc weszliśmy do środka wszystko wyglądało w miarę normalnie. Weszliśmy wyżej i zobaczyliśmy wielkiego szarego potwora.
-Popielarz-powiedziałem.
-Słyszałeś Popielarz, że normalne oprychy uciekają z kicia?-powiedział Bestia.
-Znam pięć powodów dla których nie powinieneś tu wchodzić-powiedziałem, po czym zeskoczyłem.-Jeden-powiedziałem, po czym zdałem sobie sprawę, że to głupie. O dziwo, tytani się przyłączyli.
-Dwa-powiedziała Gwiazdka.
-Trzy-powiedział Bestia.
-Cztery-powiedziała Raven.
-Pięć-powiedział Cyborg.
-Nie ważne do ilu umiesz liczyć, tyle wystarczy żeby cię zlikwidować, no dasz się grzecznie wykończyć?-spytałem udając grzeczne dziecko.
-Czy chcesz pohałasować?-spytał Cyborg.
Popielarz zaryczał głośno i ruszył w naszą stronę.
-Tytani wio!-krzyknąłem.
Zaatakowaliśmy, uderzaliśmy w niego z całych sił, ale on się nie poddawał. Raven zleciała przed niego i podniosła mocą płytę. Wzleciała a Popielarz uderzył w nią, zatrzymała go więc mogliśmy się nim z Cyborgiem zająć. Popielarz złapał Gwiazdkę, chcieliśmy coś zrobić, ale była szybsza.
-Przykro mi cię rozczarować, ale jestem silniejsza niż ci się zdaje-powiedziała.
Ona ma coś w sobie, co sprawi mi mały kłopot, ale teraz się tym nie przejmowałam.
-Azarath, Metrio...-zaczęła Raven, ale Bestia się na nią przewalił.
-Heh... Uwaga na spadające dinozaury?-zażartował-To ja już lepiej sobie pójdę-powiedział szybko widząc minę Raven.
Cyborg walczył z Popielarzem stolarzami, jakby to były miecze. Popielarz już miał walnąć w Cyborga z całej siły, ale Gwiazdka roztopiła jego "miecz"
-Chcesz mu załadować dźwiękowy grom?-spytałem Cyborga.
-Mam trochę dźwięku, jeśli ty masz grom-uśmiechnął się.
Uruchomił działko dźwiękowe. Raven, Bestia i Gwiazdka stali i patrzyli na nasz nowy atak.
-Ty beton!-zwróciłem się do Popielarza.
Popielarz odwrócił się w naszą stronę, zaatakowaliśmy., niestety nie wyszło. Zahaczyliśmy o siebie nogami. Ten blaszak skoczył za bardzo do przodu. Działko zdmuchnęło Gwiazdkę i Bestię, a dysk wybuchł tuż przed Raven. Pozbieraliśmy się, a Popielarz uciekł uwalniając innych więźniów. Musieliśmy ich złapać.
-Raven, dwóch tam biegnie-krzyknąłem do niej.
Przeniknęła przez ściany i wyleciała na zewnątrz, musiała zamknąć bramę. Złapała mocą żelazne drzwi.
-Myślę że się uda-powiedział więzień.
Zamknęła bramę i przeniknęła przez nią.
-Przemyśl to jeszcze-zwróciła się do więźniów.
Złapała ich i wróciła do nas. Sprawa była opanowana, strażnicy zamykali więźniów. Popielarz uciekł. Pilnowaliśmy więźniów dopóki strażnicy nie przejęli władzy. Dowiedzieliśmy się od nich że jeden z więźniów uciekł.
-Ucieczka? Nie widzę żeby ktoś uciekł-powiedział Bestia.
-Żaden by nie uciekł, gdyby Cyborg nie nawalił-robiłem mu wyrzuty.
-Co? Wcale nie nawaliłem, wlazłeś mi pod nogi-krzyknął. Nie no! Zawalił, a też mówi, że to moja wina!
-Byłeś za daleko z przodu i dlatego Popielarz nam nawiał-wytknąłem mu błędy. Moje oczy zapewne rzucałyby gromami w Cyborga.
-Może to jeszcze moja wina?!-wybuchnął nagle.
-Mam to powtórzyć?!
Mierzyliśmy się wzrokiem dopóki Gwiazdka nie zabrała głosu.
-Hej, chłopaki. Przestańcie się kłócić-poprosiła.
-Tak, jeżeli chcecie się bić, opylę parę biletów-zażartował Bestia.
-Popielarz uciekł, żadne wrzaski tego nie zmienią, nie zachowujcie się jak idioci. Jedźmy z powrotem-powiedziała Raven stanowczo.
Odwróciliśmy się do siebie. Prychnąłem na blaszka i ruszyłem w przeciwną stronę.
-Frajer-skomentowałem
-Debil-przezwał mnie.
-Coś ty powiedział?!-wydarliśmy się.
Znowu zaczęliśmy mierzyć się wzrokiem.
-Masz jakiś problem puszko?!-wydarłem się na niego.
-Tak! Z metra cięty, śmierdzący tanim żelem do włosów!-krzyknął
-A ty kupo złomu cuchniesz spalonym olejem silnikowym!-odkrzyknąłem mu.
Bestia wydał z siebie dziwny odgłos płaczącego dziecka.
-Ciągle rządzisz, jesteś chamski i w ogóle się nie znasz na muzyce-wyliczał mi. Tego już za wiele!
-Nie wiem po co z nami jesteś-powiedziałem.
-To tak samo jak ja! Odchodzę!-krzyknął. Takiej reakcji się nie spodziewałem.
Staliśmy przez chwilę zdezorientowani, co się stało? Rano świetnie się dogadywaliśmy. Patrzyliśmy jak Cyborg odchodzi. Robin spuścił głowę, wiedziałem że źle zrobiłem, ale kto mógł przewidzieć taki obrót sytuacji?! Wróciliśmy do wieży, przez całą drogę nikt się nie odezwał, nawet Bestia co było dość dziwne. Raven podeszła do komputerów i próbowała namierzyć Popielarza. Bestia chodził po całym salonie z komunikatorem i próbował dodzwonić się do Cyborga.
-Halo? Cybuś? Odbierz, przestań się wygłupiać, wiem ze tam jesteś, masz telefon wbudowany w ramię-prosił.
-Zjedz-powiedziała i wepchnęła Bestii łyżkę jakiejś zgniłozielonej papki.
-Ble. Aghhh. Eghh....Co to jest? Miksowane paznokcie?-skomentował.
-Budyń ze smutku, ludzie na mojej planecie jedzą go gdy stanie się coś złego-wyjaśniła.
Podleciała z tą miską do Raven.
-Spróbuj, ten ohydny smak wygoni smutki z głowy- poprosiła.
-Ja się nigdy nie smucę. Ludzie przychodzą i odchodzą, nie ma sensu przejmować się Cyborgiem-powiedziała.
Usłyszałem trzask szkła i plastiku, już wiem co zrobiła.
-Co?-spytała patrząc na zbity ekran.
Gwiazdka podleciała do mnie i wepchnęła mi łyżkę do ust. Komentarz Bestii był w pełni zasłużony. Wyszedłem z pokoju wspólnego i ruszyłem do sali treningowej. Spojrzałem na hantle, które często podnosił. Brakowało mi go. Odejście Cyborga wszystkim dokuczało, byliśmy drużyną, krótko ale przyzwyczailiśmy się do niego. Poczułem się głupio. Nie powinienem tak na niego nawrzeszczeć. Wina leżała po obu stronach.
Nawet po obiedzie, nie dawało nam to spokoju. Gdy Bestia sprzątał ze stołu, wymknąłem się do swojego pokoju. Po drodze minąłem tabliczkę oznaczoną imieniem "CYBORG". Fala wspomnień. Zawył alarm. Ruszyłem w stronę pokoju wspólnego.
-Popielarz znów uderzył?-spytałem.
-Chciałbyś-powiedział Bestia.
Wybiegliśmy z wieży, znowu wieczór i znowu tym samym sposobem dostaliśmy się na miejsce. Zaatakowano fabrykę chemikaliów. Drzwi były zamknięte, ale z tyłu budynku unosił się dym. Przeszliśmy tam i przez okrągłą dziurę zobaczyliśmy Plazmusa. Pił chemikalia z beczek jadących taśmociągiem. Gwiazdka piorunem rozwaliła dno jednej z beczek tak, że zielona ciecz wypłynęła na podłogę przed Plazmusem.
-To nie jest dla ciebie zbyt zdrowe- powiedziałem.
Plazmus rzucił beczkę i beknął.
-Ładnie-powiedział Bestia.
Plazmus zaatakował. Unikaliśmy jego śluzu.
-Gwiazdka, walnij w niego!-krzyknąłem
Posłusznie wykonała to, robiąc mu w brzuchu wielką dziurę, no nieźle.
-Nie uderzyłam go za mocno?-spytała przestraszona.
Plazmus zaczerpnął powietrza i dziura zniknęła.
-Chyba raczej za słabo-odpowiedział jej Bestia.
Tym razem Plazmus zaatakował Gwiazdkę, to chyba za tą dziurę. Dziewczyna spanikowała. Raven wybiła się w locie w stronę Gwiazdki i popchnęła ją na dół, uderzyły w podłogę. Gwiazdka wymamrotała „dzięki”, lekko oszołomiona ale szybko wzięła się w garść i wzleciała by wznowić atak na wroga. Rzuciłem w niego dyskiem zamrażającym. Jego ręka zmieniła się w lodowy kryształ i popękała na drobne kawałki.
-Azarath, Metrion, Zinthos!-krzyknęła Raven.
Chwyciła najbliżej stojące beczki i rzuciła je w stronę Plazmusa, wbiły się w niego nic mu nie robiąc. Wyrzucił je z powrotem w jej stronę, uniknęła zderzenia z nimi w ostatniej chwili. Kopnąłem go, ale wbiłem się w jego ciało. Musiało to komicznie wyglądać.
-Puszczaj mnie ty wielki rzygu-powiedziałem.
Plazmus zalał mnie i Bestię swoim śluzem. Raven sprawdziła, czy wszystko z nami OK.
-Robin!-krzyknęła przestraszona Gwiazdka.
-Nic mi nie jest, chyba-powiedziałem.
Wyplułem śluz z niesmakiem. To była najgorsza rzecz, jaką miałem w ustach.
-A ja sądziłem że to budyń był wstrętny- powiedział Bestia.
Plazmus zawył wściekły więc spojrzałem w tamtą stronę. Wznowiliśmy atak, ale teraz zalał Gwiazdkę i Raven.
-Już wiem co czuje taki żuczek gnojarek-powiedziała Gwiazdka.
Dziewczyny wstały.
-Daruj sobie-odpowiedziała Raven.
Plazmus gonił Bestię.
-Gościu ja wcale nie jestem smaczny!
Prawda! Nie mył się od dwóch dni!
-Może jeśli cię zwiąże, staniesz się łatwiejszy-pomyślałem.
Bestia jako nosorożec przewrócił Plazmusa, a Raven i Gwiazdka skrępowały go stalowymi kolumnami. W końcu.
-Udało się-ucieszyła się Gwiazdka.
-Dobra robota!-pochwaliłem ich.
-No! Nie sadziłem że damy rade bez...-zaczął Bestia, ale Raven szturchnęła go łokciem, by się przymknął.
Bestia zaśmiał się nerwowo. Udawałem, że nie słyszałem słów przyjaciela.
-W samą porę, w mieście widziano Popielarza. Ruszamy-powiedziałem.
Pobiegliśmy w stronę wyjścia, ale usłyszeliśmy dziwny dźwięk. Pochodził od Plazmusa. Spojrzałem się w tą stronę, nasz wróg jakby się roztapiał. Wypełzł spod zgiętych kolumn, ale nie jako Plazmus. Teraz jest ich pięciu, niedobrze...
-Eee... Co tam?-spytał nerwowo Bestia.
Ruszyli w naszą stronę, więc wybiegliśmy przez drzwi, które szybko za sobą zamknęliśmy i trzymaliśmy, aby się nie otworzyły. Plazmus walił w nie, ale nie mogliśmy dopuścić do przegranej, musimy szybko coś wymyślić.
-Czterech na pięciu, marne szanse-skomentował Bestia.
-Nie histeryzuj. Potrzebny plan-powiedziałem, ale nie byłem w stanie czegokolwiek teraz wymyślić.
Drzwi zaczęły puszczać, a Plazmus powoli przedostawał się na naszą stronę. Gwiazdka zaczęła wrzeszczeć, a Bestię zamurowało.
-Tytani, rozdzielić się!-wydałem polecenie.
Puściliśmy drzwi i pobiegliśmy w różne strony. Wbiegłem na jakiś taśmociąg, a za mną rako-podobny wyrób Plazmusa. Był coraz bliżej, więc wyjąłem swój rozkładany kijek. Zacząłem Atakować, a koniec taśmociągu był coraz bliżej. Przerzuciłem część Plazmusa nad sobą i w ostatniej chwili złapałem się krawędzi taśmociągu, który się zatrzymał. Poczułem, że coś mnie złapało za nogę. To była ta część Plazmus, która mnie goniła. Część, której się złapałem zaczęła odpadać. Leciałem w dół, prosto do kotła z jakimś kwasem. Już myślałem, że to koniec, kiedy złapał mnie Cyborg.
-Co powiesz na dźwiękowy grom?-zaproponował. Przytaknąłem z aprobatą. Ruszyliśmy.
-Tytani, wio!-krzyknąłem z Cyborgiem. Tym razem atak się udał.
Bestia, Raven i Gwiazdka wylądowali na podłodze. Usiedli i patrzyli nas zniknął, zamiast niego na podłodze w śluzie leżał mężczyzna. Wezwałem strażników więzienia. Nikt nie odważył się odezwać, nawet Bestia był cicho. Gdy przyjechali strażnicy, zamknęli Plazmusa w hermetycznym pojemniku.
-Ej, przepraszam za tamto-odezwałem się.
-Ta-powiedział Cyborg.
-To jest w porzo?-upewniłem się.
-Jasne-zgodził się Cyborg.
Najlepiej nasz "rozejm" przyjęła Gwiazdka.
-Udało się, cudownie. Chciałabym zaproponować grupowy uścisk-powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Nie-powiedziała chłodno Raven.
-Tak, tak, tak. Same przytuliki z was, może tak utulimy Popielarza?-żartował Bestia,
-Nie musimy. Przyniosłem prezent jakbyś był jeszcze zły-powiedział do mnie Cyborg i wskazał na złapanego Popielaża.
-Dzięki, jeszcze jedna rzecz mnie trochę męczy-powiedziałem.-Włamanie do więzienia, użycie Plazmusa by nas czymś zając? To wszystko jest trochę za cwane jak na Popielarza.-zastanawiałem się na głos.
-O tym samym myślałem.-zgodził się ze mną Cyborg.
-Ktoś tam musi pociągać za sznurki, ale kto?-powiedziałem.
-No, kim kol wiek by był, to pryszcz dla młodych tytanów-uśmiechnął się Cyborg.
-No jasne-potwierdziłem jego słowa. Nadal jednak nie mogłem przestać o tym myśleć.
Wróciliśmy do wieży. Było już późno, więc wziąłem prysznic, hop do wyrka i lulu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz