sobota, 31 marca 2012

Po obiedzie

Obiecałam rysunki postaci... Ale nadal nie rozpracowałam komputera ( SKĄD TA 5 Z INFORMATYKI?!), więc jeszcze trochę poczekacie... Tak... do przyszłego tygodnia... Dobra piszę kolejną notkę bo mi się prywatne tematy skończą, jak tak w każdej notce będę wymieniać :3
*******************************************************************************
Po skończonym obiedzie Herietta udała się do swojej komnaty. Nie miała ochoty na dalsze przebywanie z tym bufonem Leofinem. On potrafił mówić o jednym pojedynku, który normalny facet opowiedziałby w pięć minut, przez, uwaga, DWIE GODZINY! Herietta w końcu nie wytrzymała i poszła do siebie (BO CO INNEGO MOGŁA ZROBIĆ?!). W jej komnacie, na łóżku (chyba łożu) rozłożył się Jing-xiu.


-I jak było?-spytał na dzień-dobry Jing-xiu


-A jak myślisz?!-spytała obrażonym tonem Herietta-Ten Leofin to taki... Aż mi się niedobrze robi, jak o nim pomyślę!-wyraziła swoje niezadowolenie.


-To dlaczego tak ci się do niego śpieszyło?-spytał podejrzliwie Jing-xiu


-Bo... Eee... Bo myślałam, żee... że nie będzie aż takim bufonem! On jest nadęty jak balon! Potrafi mówić tylko o swoich pojedynkach!


-To trzeba było zagadnąć go na temat filozofii... W tym jesteś dobra i na pewno zamknąłby swoją jadaczkę po tej rozmowie-wytknął dziewczynie smok.


-TERAZ MI TO MÓWISZ?!


Gdy to mówiła, do jej drzwi ktoś zapukał.


-Herietto! Otwórz drzwi!-wołała piastunka.


-Chowaj się!-szepnęła do smoka-Już otwieram!-dodała głośniej.


-Herietto, twój ojciec pragnie z tobą porozmawiać. Czeka w bibliotece-oznajmiła piastunka, po czym wyszła zamykając za sobą drzwi.


-Ciekawe, o czym będzie chciał rozmawiać...-poruszył szybko brwiami.


-Jeśli dalej będziesz się tak zachowywał, to nigdy się nie dowiesz!-Herietta rzuciła poduszką w smoka.


-A za co to?!-spytał obrażony Jing-xiu.


-Za niewinność-odpowiedziała Heretta i wyszła z komnaty.


Szła przez pałac do biblioteki, gdzie czekał na nią jej ojciec, a zarazem król. Ona jest najstarsza ze swych sióstr, więc to ona będzie rządzić królestwem. Nie odpowiadało jej to jednak. Po za tym cały czas ręczyła ją myśl, dlaczego jeszcze nic się nie stało? Zwykle, a raczej ZAWSZE jej przypuszczenia okazywały się słuszne, dlaczego tym razem miałoby być inaczej?... Nawet nie zauważyła, kiedy doszła do biblioteki. Przychodziła tu wiele razy... Lubiła tu przebywać... Zwłaszcza, kiedy jej matka jeszcze żyła...


-Mamo... A dlaczego mamy tyle książek? przecież i tak nikt nigdy wszystkich nie przeczyta-mówiła mała Herietta.


-Ja osobiście czytam książki z jednej półki-odpowiedziała kobieta o blond włosach i błękitnych oczach-matka Herietty.


-Której?


Dziewczynka bardzo się zaciekawiła. 


Jej matka nie była taka jak inne królowe... 


Była z... Właściwie, to nikt nie wiedział skąd przybyła owa kobieta. Pojawiła się nagle w miasteczku i zakręciła w głowie księcia Ryana... 


Kilka dni później wzięli ślub...


Oita i Herietta poszły do najdalszej części  biblioteki. Podeszły do jednej z... najmniejszych (?) półek. Było tam zaledwie dziesięć, może jedenaście książek.


Oita sięgnęła po jedną z nich i podała córce.


-To moja ulubiona. Jeśli chcesz możesz ją przeczytać.


-Dlaczego ty mi jej nie przeczytasz? Albo jedna ze służących?


-Będzie lepiej jeśli sama ją przeczytasz-odpowiedziała jej wtedy matka.


Herietta nie wiedziała, czemu matka powiedziała jej, żeby sama przeczytała książkę... Ale zrobiła to, o co ją prosiła matka. Ta książka była w języku. Nikt w całym królestwie go nie znał... Chociaż...
*******************************************************************************
Hahaha! Nie ma to, jak zakończyć w najbardziej tajemniczym momencie!

wtorek, 27 marca 2012

Info II

PRIMUM
Rysunki (własne) z postaciami dodam, jak dogadam się z komputerem (czytaj: rozpracuję co, gdzie i jak) Na razie muszę tylko dorobić... z... większość niż połowę tych ludzików =P Na szczęście główne już mam, więc powinnam szybko wytapetować (XP) resztę

SECUNDUM
Smoka wymyśliłam tak... z powietrza, więc nie mówcie mi, że widzieliście go w jakiejś kreskówce [Xiaolin 
Showdown/Mulan/American Dragon-Jake Long (skojarzenia kolegów/koleżanek z klasy)]

TERTIUM
Uwiodła mnie łacina więc... Google w ruch! =P

QUARTUM
Nie ma czwartej informacji ;P

niedziela, 25 marca 2012

Narzeczony

Ta notka jest wysilona, ale słyszałam, że podczas pisania wpada więcej pomysłów niż zazwyczaj, a ja zamierzam to sprawdzić więc...:
***********************************************************************************
-Witaj tato-przywitała się Herietta dygając.


-Witaj córko-odpowiedział jej ojciec-Pragnę przedstawić ci księcia Leofina-wskazał ręką chłopaka.
Był może o dwa lata starszy od niej. Miał długie, brązowe włosy i zielone oczy (nie chce mi się teraz szukać tego zeszytu, ale takie mu chyba narysowałam XP), ubrany był na biało, jedynym wyjątkiem była długa, czerwona peleryna.


-Ty musisz być Herietta (1)-powiedział całując jej rękę


-Tak, to ja-odpowiedziała grzecznie Herietta-A ty jesteś książę Leofin. 


*Aleś palnęła! Geniusz!*


-Zostawię was samych-oznajmił ojciec Herietty.


*Tylko nie to!*-błagała w myślach Herietta.


Po tym, jak król odszedł od przyszłego małżeństwa (ONA MA 15 LAT!) 


-Przejdziemy się po ogrodzie?-spytała Herietta.


-Chętnie-odpowiedział książę Leofin.


Przeszli w ciszy parę alejek. Prawie, bo książę cały czas próbował zacząć rozmowę. Herietta tylko odpowiadała wymijająco z uśmiechem na twarzy. Mimo, że jej oczy były smutne.


-I wtedy... Słuchasz mnie?


Herietta nie zauważyła, że książę Leofin zaczął kolejną "fascynującą" opowieść, jak to kogoś pokonał (aż się niedobrze robi XO)


-Tak, tak! Opowiadaj dalej...-próbowała Herietta, ale ten laluś był sprytniejszy niż jej się wydawało.


-Cóż... Nie ma sensu... I tak nie wiesz o czym opowiadam, a od początku (znowu) opowiadać nie będę... Może... Opowiesz mi coś o sobie?...


Teraz to już nie wybrnie...


*Zaraz!... To jest myśl! Może zniechęcę go do małżeństwa!*


-Ścigam się konno z ludźmi z pobliskiej wioski...


-Ciekawe... Będę mógł kiedyś popatrzeć?-zaciekawił się książę.


*Przecież po tym tekście większąść jak najszybciej pragnęła odwołać zaręczyny!*-panikowała Herietta-*Całe szczęście, że to była prawda O-o*


-Może kiedyś... Lubię też...
*Myśl, myśl!... Czego mężczyźni nie lubią w kobietach?!*
Yyy... Czasem się pojedynkuję...
*Uff...*


-A dobrze ci idzie?


*On mnie dobija! Jak  mam  go spławić?!*


-Bardzo... Możliwe, że jestem lepsza od ciebie
*Może tak...*


-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nie jesteś kolejną księżniczką marzącą tylko o macierzyństwie i rycerzu w lśniącej zbroi-ucieszył się książę


*Niech go szlag trafi! On mi się nie może spodobać! Za wszelką cenę nie mogę się w nim zakochać!... Zaraz!... A może obraza!*


-Szkoda, że ty jesteś kolejnym księciem marzącym tylko o podbojach i zwycięstwach...


-Przestań... Tak szczerze, to czasami mam ochotę uciec i nigdy nie wrócić do tego...-westchnął (wiadomo, jak XP)-...królestwa.


*Nosz K***a!*


Gdy byli przy najpiękniejszej części ogrodu...


Podeszła do nich służąca (a wy co myśleliście? XP) ogłaszająca, że pora na obiad.


*Uff...*-pomyślała Herietta i udała się wraz z księciem do jadalni
*******************************************************************************
1-Ten różowy jest specjalnie XP
TAAAK! Udało się! Sposób sprawdza się w praktyce! Wielkie: DZIĘKI dla Arisu. Mam nadzieję, że ty też co wy...klikasz (?) z tej klawiatury... I opowiesz mi co się stało DOKŁADNIEJ po tym ich wejściu do szafy, bo to, że Arisu przeszła z powrotem do Xiaolinu, a Wuya i Hanibal wkroczyli w (mam nadzieję) w stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznym organizacji ustroju (potocznie: umarli)-to wiem... ALE CO BYŁO POMIĘDZY TYM?!

sobota, 17 marca 2012

Jak to się zaczęło...? część 2

Wielu wchodzi... NIKT NIE KOMENTUJE! Ludzie to dla was wyłączyłam specjalnę opcję, że trzeba się zalogować, aby komentować! A Tobie Agato (jak oficjalnie XP) DZIĘKUJĘ CI (żebyś się więcej nie czepiała) za dedykację zdjęcia na NK :) Obiecałam obrazki, ale że nie mam skanera, muszę je narysować w paincie, gdzie te żeńskie postaci nie wychodzą za dobrze. Uf... Ale się ropzpisałam, pora na opko:
*******************************************************************************
-Szybciej Jing-xiu, nie mogę się spóźnić!-ponaglał smoka dziewczyna


-Szybciej nie dam rady, a poza tym, jeszcze mi nie wyjaśniłaś: o co tutaj chodzi? Dlaczego musisz się tam dostać jak najszybciej?


-Bo muszę i już!


-Czekaj, czekaj...-Smok zwolnił zamyślając się-Ja już chyba wiem o co chodzi...


-Wiesz?!-Dziewczyna spojrzała ze strachem na smoka.


-Ty chcesz jak najszybciej zobaczyć tego chłoptasia-uśmiechnął się Jing-xiu


-Uf...-westchnęła niesłyszalnie dla smoka dziewczyna-Tak masz rację, pospiesz się!-powiedziała już głośniej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Herietto, gdzieżeś ty była?!-krzyczała piastunka-Książę Leofin czeka już od dwóch godzin.


-Bardzo przepraszam, ale musiałam... Eee... Obiecałam komuś, że... Musiałam się z kimś spotkać... Powiedziałam ci, że umówiłam się na spotkanie z przyjacielem...-kłamała Horietta.


-Cóż, dobrze. Ale szykujże się prędzej, bo książę nie powinien tyle czekać na są przyszłą narzeczoną-piastunka uwierzyła w kłamstwa Horietty.


-A czy mi piastunka pomoże?-spytała grzecznie Horietta


-Skoro tak grzecznie prosisz...


I wybrała dla Horietty piękną sukienkę: 


-Dziękuję piastunko-podziękowała Herietta-Chciałam spytać...


-Słucham cię, Herietto


-Czy ja muszę wychodzić za mąż właśnie teraz?...-Herietta spuściła wzrok.


-Zapewni to pokój naszym dwóm królestwom...


-No cóż...-Herietta odwróciła się tyłem do piastunki.


-Czy powinnam o czymś wiedzieć?-piastunka zaczęła coś podejrzewać.


-Nie, nic...-odpowiedziała Herietta.


-Cóż... W takim razie za dziesięć minut zejdź do ogrodu z fontanną-poinformowała Heriettę piastunka i wyszła. 


Po wyjściu piastunki Herietta przejrzała się w lustrze. *Dzisiaj coś się stanie. Na pewno...* Herietta przeczuwała coś od samego rana. A zwykle jej przypuszczenia się sprawdzały...
*******************************************************************************
A w następnej części dowiecie się o co chodziło głównej postaci... Ale bez konkursu się nie obejdzie =) Ja na razie sama nie wiem o co jej chodziło więc chcę zobaczyć propozycje XD. Wybiorę najlepszą i oficjalnie podziękuję... Tak jak w poprzedniej notce Agacie :)

poniedziałek, 12 marca 2012

Jak to się zaczęło...? część 1

Obiecałam obrazki, ale nie mogę się jeszcze zdecydować kto jak wygląda, więc... KOLEJNE OPKO :D
*******************************************************************************
Równoległy Wymiar, Pałac:


-Herietto!-wołała piastunka-No i gdzież ty się znów skryła?! Proszę mi tu przyjść, niedługo przybędzie książę Leofin z pierścionkiem zaręczynowym! Niechże się już przestanie chować i przyjdzie tu jak najprędzej inaczej na skargę do ojca pójdę!


Wtedy do sali wszedł król...


-Gdzież to się podziała ma córka?-pyta piastunki-Czyżbyś znów miała z nią kłopoty?


-Z samą Heriettą  nie mam żadnych problemów, ale te jej zabawy w chowanego... Dziewczęta w jej wieku powinny się bardziej skupić na nauce, a niżeli na zabawach. Poza tym, księżniczkom nie przystoi się włóczyć, a raz to ja żem widziała jak ona po drzewach skakała! W kogo się to, pytam, wrodziło?! Król taki spokojny do walca trudno wyciągnąć, a królowa też żywiołowa nie była...


-Zgadzam się z tobą, Mieczysławo, ale cóż ja poradzę, jeśli nie wiem gdzie jest?


-Wasza wysokość-oznajmił w ukłonie goniec-Przybył książę Leofin.


-Miał waść przybyć w południe!-rząchnął się król.


-Powiedział, iż nie mógł się doczekać spotkania z piękną Heriettą i przybył teraz.


-Cóż... W takim razie zaproś go do sali tronowej i każ wysłać wojska na poszukiwanie księżniczki-wydał rozkaz i wyszedł.


-Znów ci uciekła, Mieczysławo?-uśmiechnął się goniec.


-A ty waść miałeś zadanie od króla!


-Oczywiście-rzekł goniec i wyszedł z komnaty śmiejąc się pod wąsem.


                                                                     ***


W tym samym czasie na leśnej łące młoda dziewczyna siedziała przy drzewie czytając książkę... W pewnej chwili zrobiło się ciemno jak w nocy, dziewczyna przeraziła się nie na żarty. Wyjęła swoją katanę (japoński miecz) gotowa do ataku. zamknęła oczy *Zdaj się na słuch* pomyślała. Usłyszała coś za sobą dźwięk łamanej gałązki. Błyskawicznie obróciła się w tamtą stronę.


-Pokaż się!-krzyknęła w ciemność


-Jestem twoim najskrytszym lękiem...-szepnął daleko, a jednak słyszalnie, ochrypły głos.


-Jing-xiu [czytaj: dżing-szu], przestań żartować i wyłaź!-Odkrzyknęła dziewczyna.


-Skąd wiedziałaś, że to ja?!- krzyknął ten sam głos, ale już nie ochrypły... 


W tej samej chwili znowu zrobiło się jasno, a z najbliższego drzewa zszedł smok. Wyglądał mniej-więcej tak [mniej-bo mniejszy, więcej-bo tego koloru]: 


-Poznałam po twoim głosie-powiedziała dziewczyna przejeżdżając palcami po płaskiej powierzchni katany.


-A mogłabyś schować ten miecz? Przeraża mnie...-Smok aż się wzdrygnął


-Gdybyś mnie nie straszył, nawet bym go nie wyjęła-powiedziała obrażonym tonem dziewczyna.


-A więc to wszystko moja wina?!-oburzył się smok


-Ty to powiedziałeś-uśmiechnęła się dziewczyna


-Ha ha ha... Bardzo śmieszne-powiedział z sarkazmem Jing-xiu.


-Wiesz, że się spóźniłeś?-spytała dziewczyna.


-A ty wiesz, że ojciec wysłał po ciebie wojska, bo jakiś chłoptaś przybył błagać cię o rękę?-odpowiedział pytaniem na pytanie Jing-xiu.


-To już dzisiaj?!-zdziwiła się dziewczyna.


-Co "już dzisiaj"?-spytał zdezorientowany smok.


-Jing-xiu, muszę się jak najszybciej dostać do pałacu!


-Znam pewien sposób, ale musisz mi powiedzieć o co chodzi.


-Opowiem ci później... Jing-xiu, proszę- Dziewczyna była bliska płaczu.


-No dooobra-poddał się smok.


-Szybko!-ponaglała smoka dziewczyna.


Po chwili stał (lub leżał) przed nią powiększony Jing-xiu.


-Nie mówiłeś, że tak potrafisz-Dziewczyna złapała się pod boki.


-Nie pytałaś-odpowiedział smok-No wsiadaj, podobno ci się spieszy!


-Faktycznie!-dziewczyna wsiadła na smoka-Leć!
*******************************************************************************

sobota, 10 marca 2012

Prolog

Dobra, poczekam, dam wam więcej czasu... Ale mogłybyście dać przynajmniej ustne obietnice, że będziecie to komentować. Bo na razie nie wiem, czy warto tego bloga pisać :|    Nie chciałabym przestawać tylko dlatego, że nie ma on "recenzji" :'(  No, ale obiecałam, że będzie opko, więc...
*****************************************************************Kraina Hunluan:

Rodzeństwo, Yin i Yang, przechadzało się wzdłuż rzeki He.



-Nie powinniśmy tyle ryzykować. Umieścimy ją w klasztorze Minxing. Z tego klasztoru wyszło wielu wspaniałych wojowników-mówiła Yin do brata.


-Nie pozwolę aby kolejna osoba miała zginąć przez to, że nie opanowała swojego aspektu natury!-zaprzeczał Yang-Ten klasztor jest świetny, nie przeczę, ale nie jest odpowiedni dla osoby z takimi umiejętnościami!


W czasie, gdy rodzeństwo dyskutowało na ten temat podeszły do nich aspekty natury: trzy dziewczynki i trzech chłopców (później dodam ich przedstawienie graficzne).


-Nie możecie zobaczyć w Weilai?-spytał chłopiec w czerwonym kimono.


-Jej przyszłość zależy od naszej decyzji, dlatego nie jest jeszcze możliwe zobaczenie jej przyszłości-sprostowała Yin.


-Ale Huo miał na myśli, że moglibyście zobaczyć rożne warianty...-zaczęła Diqiu, dziewczyna w zielonym kimono.


-...I wiedzielibyście, gdzie będzie jej najlepiej...-Mówił Feng, chłopiec w jasnobłękitnym kimono.


-...I, czy to jest Ona...-dokończyła Shui, dziewczyna w niebieskim kimono.


-Zastanowimy się nad tym-powiedział Yang-Mamy przecież jeszcze parę lat...
*****************************************************************
Mam nadzieję, że się podoba, ponieważ mam ochotę, aby tę historyjkę rozpisywać, aż wam będzie bokiem wychodzić XP