Obiecałam obrazki, ale nie mogę się jeszcze zdecydować kto jak wygląda, więc... KOLEJNE OPKO :D
*******************************************************************************
Równoległy Wymiar, Pałac:
-Herietto!-wołała piastunka-No i gdzież ty się znów skryła?! Proszę mi tu przyjść, niedługo przybędzie książę Leofin z pierścionkiem zaręczynowym! Niechże się już przestanie chować i przyjdzie tu jak najprędzej inaczej na skargę do ojca pójdę!
Wtedy do sali wszedł król...
-Gdzież to się podziała ma córka?-pyta piastunki-Czyżbyś znów miała z nią kłopoty?
-Z samą Heriettą nie mam żadnych problemów, ale te jej zabawy w chowanego... Dziewczęta w jej wieku powinny się bardziej skupić na nauce, a niżeli na zabawach. Poza tym, księżniczkom nie przystoi się włóczyć, a raz to ja żem widziała jak ona po drzewach skakała! W kogo się to, pytam, wrodziło?! Król taki spokojny do walca trudno wyciągnąć, a królowa też żywiołowa nie była...
-Zgadzam się z tobą, Mieczysławo, ale cóż ja poradzę, jeśli nie wiem gdzie jest?
-Wasza wysokość-oznajmił w ukłonie goniec-Przybył książę Leofin.
-Miał waść przybyć w południe!-rząchnął się król.
-Powiedział, iż nie mógł się doczekać spotkania z piękną Heriettą i przybył teraz.
-Cóż... W takim razie zaproś go do sali tronowej i każ wysłać wojska na poszukiwanie księżniczki-wydał rozkaz i wyszedł.
-Znów ci uciekła, Mieczysławo?-uśmiechnął się goniec.
-A ty waść miałeś zadanie od króla!
-Oczywiście-rzekł goniec i wyszedł z komnaty śmiejąc się pod wąsem.
***
W tym samym czasie na leśnej łące młoda dziewczyna siedziała przy drzewie czytając książkę... W pewnej chwili zrobiło się ciemno jak w nocy, dziewczyna przeraziła się nie na żarty. Wyjęła swoją katanę (japoński miecz) gotowa do ataku. zamknęła oczy *Zdaj się na słuch* pomyślała. Usłyszała coś za sobą dźwięk łamanej gałązki. Błyskawicznie obróciła się w tamtą stronę.
-Pokaż się!-krzyknęła w ciemność
-Jestem twoim najskrytszym lękiem...-szepnął daleko, a jednak słyszalnie, ochrypły głos.
-Jing-xiu [czytaj: dżing-szu], przestań żartować i wyłaź!-Odkrzyknęła dziewczyna.
-Skąd wiedziałaś, że to ja?!- krzyknął ten sam głos, ale już nie ochrypły...
W tej samej chwili znowu zrobiło się jasno, a z najbliższego drzewa zszedł smok. Wyglądał mniej-więcej tak [mniej-bo mniejszy, więcej-bo tego koloru]:
-Poznałam po twoim głosie-powiedziała dziewczyna przejeżdżając palcami po płaskiej powierzchni katany.
-A mogłabyś schować ten miecz? Przeraża mnie...-Smok aż się wzdrygnął
-Gdybyś mnie nie straszył, nawet bym go nie wyjęła-powiedziała obrażonym tonem dziewczyna.
-A więc to wszystko moja wina?!-oburzył się smok
-Ty to powiedziałeś-uśmiechnęła się dziewczyna
-Ha ha ha... Bardzo śmieszne-powiedział z sarkazmem Jing-xiu.
-Wiesz, że się spóźniłeś?-spytała dziewczyna.
-A ty wiesz, że ojciec wysłał po ciebie wojska, bo jakiś chłoptaś przybył błagać cię o rękę?-odpowiedział pytaniem na pytanie Jing-xiu.
-To już dzisiaj?!-zdziwiła się dziewczyna.
-Co "już dzisiaj"?-spytał zdezorientowany smok.
-Jing-xiu, muszę się jak najszybciej dostać do pałacu!
-Znam pewien sposób, ale musisz mi powiedzieć o co chodzi.
-Opowiem ci później... Jing-xiu, proszę- Dziewczyna była bliska płaczu.
-No dooobra-poddał się smok.
-Szybko!-ponaglała smoka dziewczyna.
Po chwili stał (lub leżał) przed nią powiększony Jing-xiu.
-Nie mówiłeś, że tak potrafisz-Dziewczyna złapała się pod boki.
-Nie pytałaś-odpowiedział smok-No wsiadaj, podobno ci się spieszy!
-Faktycznie!-dziewczyna wsiadła na smoka-Leć!
*******************************************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz