Obiecałam rysunki postaci... Ale nadal nie rozpracowałam komputera ( SKĄD TA 5 Z INFORMATYKI?!), więc jeszcze trochę poczekacie... Tak... do przyszłego tygodnia... Dobra piszę kolejną notkę bo mi się prywatne tematy skończą, jak tak w każdej notce będę wymieniać :3
*******************************************************************************
Po skończonym obiedzie Herietta udała się do swojej komnaty. Nie miała ochoty na dalsze przebywanie z tym bufonem Leofinem. On potrafił mówić o jednym pojedynku, który normalny facet opowiedziałby w pięć minut, przez, uwaga, DWIE GODZINY! Herietta w końcu nie wytrzymała i poszła do siebie (BO CO INNEGO MOGŁA ZROBIĆ?!). W jej komnacie, na łóżku (chyba łożu) rozłożył się Jing-xiu.
-I jak było?-spytał na dzień-dobry Jing-xiu
-A jak myślisz?!-spytała obrażonym tonem Herietta-Ten Leofin to taki... Aż mi się niedobrze robi, jak o nim pomyślę!-wyraziła swoje niezadowolenie.
-To dlaczego tak ci się do niego śpieszyło?-spytał podejrzliwie Jing-xiu
-Bo... Eee... Bo myślałam, żee... że nie będzie aż takim bufonem! On jest nadęty jak balon! Potrafi mówić tylko o swoich pojedynkach!
-To trzeba było zagadnąć go na temat filozofii... W tym jesteś dobra i na pewno zamknąłby swoją jadaczkę po tej rozmowie-wytknął dziewczynie smok.
-TERAZ MI TO MÓWISZ?!
Gdy to mówiła, do jej drzwi ktoś zapukał.
-Herietto! Otwórz drzwi!-wołała piastunka.
-Chowaj się!-szepnęła do smoka-Już otwieram!-dodała głośniej.
-Herietto, twój ojciec pragnie z tobą porozmawiać. Czeka w bibliotece-oznajmiła piastunka, po czym wyszła zamykając za sobą drzwi.
-Ciekawe, o czym będzie chciał rozmawiać...-poruszył szybko brwiami.
-Jeśli dalej będziesz się tak zachowywał, to nigdy się nie dowiesz!-Herietta rzuciła poduszką w smoka.
-A za co to?!-spytał obrażony Jing-xiu.
-Za niewinność-odpowiedziała Heretta i wyszła z komnaty.
Szła przez pałac do biblioteki, gdzie czekał na nią jej ojciec, a zarazem król. Ona jest najstarsza ze swych sióstr, więc to ona będzie rządzić królestwem. Nie odpowiadało jej to jednak. Po za tym cały czas ręczyła ją myśl, dlaczego jeszcze nic się nie stało? Zwykle, a raczej ZAWSZE jej przypuszczenia okazywały się słuszne, dlaczego tym razem miałoby być inaczej?... Nawet nie zauważyła, kiedy doszła do biblioteki. Przychodziła tu wiele razy... Lubiła tu przebywać... Zwłaszcza, kiedy jej matka jeszcze żyła...
-Mamo... A dlaczego mamy tyle książek? przecież i tak nikt nigdy wszystkich nie przeczyta-mówiła mała Herietta.
-Ja osobiście czytam książki z jednej półki-odpowiedziała kobieta o blond włosach i błękitnych oczach-matka Herietty.
-Której?
Dziewczynka bardzo się zaciekawiła.
Jej matka nie była taka jak inne królowe...
Była z... Właściwie, to nikt nie wiedział skąd przybyła owa kobieta. Pojawiła się nagle w miasteczku i zakręciła w głowie księcia Ryana...
Kilka dni później wzięli ślub...
Oita i Herietta poszły do najdalszej części biblioteki. Podeszły do jednej z... najmniejszych (?) półek. Było tam zaledwie dziesięć, może jedenaście książek.
Oita sięgnęła po jedną z nich i podała córce.
-To moja ulubiona. Jeśli chcesz możesz ją przeczytać.
-Dlaczego ty mi jej nie przeczytasz? Albo jedna ze służących?
-Będzie lepiej jeśli sama ją przeczytasz-odpowiedziała jej wtedy matka.
Herietta nie wiedziała, czemu matka powiedziała jej, żeby sama przeczytała książkę... Ale zrobiła to, o co ją prosiła matka. Ta książka była w języku. Nikt w całym królestwie go nie znał... Chociaż...
*******************************************************************************
Hahaha! Nie ma to, jak zakończyć w najbardziej tajemniczym momencie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz